Dzień po dniu. Odcinek czwarty – powrót do świata żywych
Źródło: Filip Kuźniak
04 Jun 2012 13:53
tagi:
Gomola, Beskidy MTB Trophy, etapówki

Beskidzka wyrypa – MTB Trophy tuż tuż. Właśnie wróciłem z trzydniowego rekonesansu trasy i uwierzcie mi – w tym roku będzie pięknie i wymagająco dla Waszych mięśni. Jak co roku, z resztą. W dzisiejszym odcinku podzielę się z Wami kilkoma doświadczeniami o odpoczynku. Dziedzina niby oczywista. Ale czy na pewno?
Sekwencja czynności
Nie ma się co tutaj wymądrzać nad sposobami właściwej regeneracji, niemniej jest kilka złotych zasad, o których zawszę pamiętam, a które jak się okazuje nie zawsze są dla wszystkich oczywiste. Jedną z nich jest sekwencja czynności. Kiedy już docieramy na metę etapu, wiadomo - rzucamy się na jedzenie na bufecie. Po nasyceniu się, następuje z reguły zjawisko, którego osobiście nie potrafię zrozumieć. Ustawia się kolejka z rowerami do myjki. Moim zdaniem jest to spory błąd. Mój rozkład zajęć jest trochę inny - postępując zgodnie z prostą zasadą „najpierw ja potem rower” gnam na kwaterę lub do namiotu by zająć się sobą. Docierając do swojej torby, o zawartości której pisaliśmy w poprzednim odcinku, najpierw przyjmuję odżywki (np. BCAA), a następnie spożywam wcześniej przygotowany, oczywiście jeśli jest taka możliwość, makaron lub ryż np. z jogurtem. Jeśli nie było szans na ugotowanie sobie węglowodanów przyjmuję je w wersji płynnej. Każdy z nas wie jak ważna dla regeneracji jest tzw. „brama węglowodanowa” naszego organizmu. Dostarczmy mięśniom paliwa póki jest otwarta.

Następnie krótki (pół godziny) odpoczynek, koniecznie z nogami powyżej głowy. Tymczasem rower cały czas na mnie czeka. Serce mnie boli, gdy patrzę jak zasycha na nim błoto … ale musi jeszcze poczekać. Teraz idę się myć, a następnie znowu się kładę i próbuję uciąć drzemkę. Po godzinnym odpoczynku zabieram się za rower, tak by zdążyć z serwisem przed kolacją. Po kolacji następuje kolejny ważny etap regeneracji – masaż. Oczywiście można się oddać w ręce profesjonalnego masażysty (na Trophy Wasze mięśnie rozmasują nieocenieni profesjonaliści z
Synergii). W moim przypadku jest to z reguły automasaż, który polega na „rozwałkowaniu” mięśni. Przez wiele lat ścigania się na etapówkach, poszukiwałem dobrej metody.
Byli masażyści, były próby masażu przez mojego etapówkowego partnera. Nie sprawdzało się to. Automasaż „self-myofascial release” odpowiada mi najbardziej. Metoda polega na głębokim rolowaniu mięśnia z wykorzystaniem wałka (na etapówce można wykorzystać butelkę po winie :))) własnym ciężarem ciała.
Jak to robić, możecie zobaczyć np na poniższym filmie:
Noc i niezbędne rekwizyty
Jeśli po ściganiu mamy spać w namiotach lub na posadzce np. w szkole, zawsze biorę ze sobą pompowany materac. „Przerabiałem” na etapówkach wszelkie karimaty, maty i dla mnie ich zaletą jest wyłącznie to, że zajmują trochę mniej miejsca w bagażu.
Wygoda i dobra izolacja od podłoża to podstawa, dlatego stawiam na materac. Nie wyobrażam sobie, by w moim bagażu zabrakło stoperów do uszu i klapki na oczy. Śpiąc w obozie nastawmy się, że na pewno do późnego wieczora niektórzy współspacze będą głośno rozprawiali o przejechanym etapie.
3mam za Was kciuki za Trophy. I uważajcie – niedaleko Nieledwi widziano misia :)