Źródło: Anna Tomica
28 Jun 2011 10:13
tagi:
Gomola Trans Airco, MTB Trophy

„To je masakra, ale pikna masakra” - tak Trophy określił pewien Czech i chcąc nie chcąc zgodzić się z nim muszę.
Czym jest Trophy...?
Na pewno nie jest to zwykła czterodniowa impreza, o której można po jakimś czasie zapomnieć – ten ścig pozostaje w pamięci już na zawsze.
Nawet 300km i 10600m przewyższeń nie oddają charakteru Trophy… więc czym tak naprawdę jest impreza Grześka Golonki?
Czterema dniami bólu, błota, niekończących się podjazdów i podnoszących ciśnienie zjazdów, które fundują nam Beskidy…
To niekończąca się ilość defektów, katowanie własnego ciała i ogromny sprawdzian dla psychiki.
To na pewno, ale przede wszystkim Trophy wyznacza nowe granice naszych możliwości i każe je pokonać… nie każdemu się udaje, jednakże Ci, którzy przetrwali i założyli koszulkę Finishera, mają powody do dumy.

Nasze rumaki na kilka chwil przed godziną zero
Wystartowało ponad 500 zawodników… wśród prawie 330 osób, których Trophy nie pokonało, znalazło się czternaście Gomolek.
Każdy walczył o jak najlepsze miejsce w klasyfikacji generalnej i etapowej, przezwyciężał ból i chwile słabości, znaleźli się i tacy, co walczyli o pyszną bułę na mecie :)

Tam gdzie inni idą, Romek jedzie
Nie obyło się bez defektów mniej lub bardziej uciążliwych oraz... oczywiście lotów. Same loty nieraz były pięknymi chwilami, aczkolwiek dość krótkimi… niestety, każdy lot kończył się dość twardym lądowaniem, a to już nie każdemu przypadło do gustu.
Pozaklejane kolorowymi plastrami, przez załogę Centrum Synergia, Gomolki doświadczały także bliskiego kontaktu z matką ziemią, kamieniami tworzącymi sztukę na naszych ciałach, oraz wciągających kąpieli błotnych. Niestety, jedno z takich spotkań wyeliminowało Przemka z gry – finał odbył się w szpitalu, na chirurgii. Spokojnie… Przemek jest cały, ma tylko kilka nic nie znaczących szwów.

Przemek po wypadku dociera do mety
Dzięki naszym servismenom, Marcinowi i Szymonowi, którzy pracowali całe noce nad naszymi rowerami, mogliśmy bez technicznych problemów kontynuować jazdę w kolejnych dniach – wielkie dzięki, panowie! Nad naszymi umęczonymi ciałami pracowała załoga Centrum Synergia pod dowództwem Moniki – masaże, ćwiczenia, kinesiology taping oraz podpowiedzi, jak przezwyciężać ból sprawiły, że zdobycie koszulki Finishera na pewno było łatwiejsze, jesteście wielcy!

Załoga Centrum Synergia stawia nas na nogi...
Podziękowania należą się również Bartkowi, czyli naszemu serwisowi foto, cierpliwie czekającemu, by zrobić nam zdjęcia, czasem ponoć nawet delikatnie obsceniczne.
Duże dzięki także wszystkim tym, którzy kibicowali nam na trasie, zagrzewając do walki oraz dodając otuchy, czasami ratując pompkami czy ciastkami.
W tym morderczym wyścigu nasz team, będący jednym z najliczniejszych i najweselszych, wypadł bardzo dobrze, tak dobrze, że konkurencja nie raz pękała z zazdrości.
Na wyróżnienie zasługują Gil, Wiewiórka i Kaczor – to oni zdobyli znakomite 5 miejsce w klasyfikacji „team men”. Warto zaznaczyć, że był to najwyżej sklasyfikowany polski skład!

Jacek Gil - najlepszy wśród nas
Sam Gilu zajął 5 miejsce w swojej kategorii, był 14 open, tym samym będąc 4 Polakiem w klasyfikacji open na tegorocznym Trophy. Sławek był 21 w M3, a Krzysiek 37 w tej samej kategorii.
Płeć piękna również godnie reprezentowała Gomolki, zwracała na siebie uwagę nie tylko ładnym ciałem i uśmiechem ale również wynikami… Krysia walcząca w najliczniejszej kobiecej kategorii zajęła doskonałe 6 miejsce w klasyfikacji generalnej K3, a Anja (niżej podpisana) ukończyła rywalizację na 2 miejscu w K2.

Zadowolony Sufa - moralny zwycięzca
Jakością samą w sobie była wewnąrzteamowa rywalizacja Śledzia i Sufy… po czwartym etapie górą okazał się Śledziu, ale ponoć Sufa zwyciężył moralnie :)
Dziękuję wszystkim w imieniu wszystkich za niezapomniane chwile, wspaniałą atmosferę oraz sportową rywalizację. Za rok spotkamy się beskidzkich trasach, by pokazać Classe! Koniecznie!

Finisherzy... wśród nich także i my
Teraz trzeba zająć się naszymi rumakami i obolałymi ciałami, wszak sezon w pełni i do wygrania jeszcze niejeden wyścig. W najbliższą sobotę team będzie walczył we włoskich Dolomitach na SellaRonda Hero. Powodzenia!
A tymczasem zapraszam do obejrzenia krótkiej
relacji filmowej oraz do naszej
galerii zdjęć.
A tutaj...
no zobaczcie sami, warto!