Godają se dwa kamraty, czyli jak to było w Korbielowie
Źródło: Wioleta Piątek
21 Aug 2012 19:58
tagi:
Gomola, Powerade Garmin MTB Marathon, Korbielów
RSS Wyślij e-mail Drukuj
We środa byli my se z moim chopem na mieście, coby po sklepach połazić. We masarni napotkali my kamrata, co łun tyż lubie na kole se pojeździć. No i tak my se cuzamen łosprawiali o grubie, o fedrowaniu, różnych wicach i innych komedyjach. We jednym momencie godom do niego:

- Przejadymy sie na kole?
- Kaj?
- Jak to kaj? W Korbielowie, cuzamen w tej srogiej ciżbie modych synków i dziołch na kołach.
- Co ty fanzolisz, przeca moje koło u fachmana, bez luftu i całe corne. Kej jo to zdąża przyrychtować, wypucować? – pado on do mje i do mojego chopa.
- Eee tam godosz! Do soboty czasu jak marasu, dosz rady i się przejadamy a w niedziela se dychnymy.
- Mosz recht. Ale jak sie pukiel pogruchotam albo jakie limo zrobia, mie lykować bydziesz!


gomola

No i pojechali my.
Jak boło? Już godomy….
Ludu się zjechało kupa. Rowery my narychtowali, kety szmirą posmarowali i w sektorach postowali. Pięć minut przed startem szlajfki miedzy sektorami pozdejmowali. Kusika od chopa dostała żech na szczynście i my pojechali. Przy drodze stoli ludzie i nom kibicowali i podziwiali te nasze wyczyny.
Po przejechaniu przez miasto, po leku na pierwszo dupno górka my się kulali. Łatwo nie boło, trocha my się na capali i zmachali, a niektórzy ledwo zipali. Niż my na ten pierwszy wierch wjechali, w drodze napotkali my ciaplaty kawołek, we którym sobie wszyscy szewiki uciorali. Chop i kamrat pojechali, bo więcej siły w szłapach mieli.
Po podjeździe boły zjazdy i zaś podjazdy. Na jednym takim pech mie dorwoł. Zajechałam się już nieco, kukałam na pikny widok no i bum. Zamotałam się i w dziura wleciałam. Jak municyjo ze szlojdra wyleciałam. Zawsze się musza w półrzitek albo w kolano piznąć! Ale co tam, szybko się pozbierałam i w kierunku mety po leku pojechałam. Nie boł to mój najlepszy dzień na jechanie, fest mi się na początku nie chciało. Gdy trasa połączyła się z dystansem mega i pora ludzi udało mi się minąć, to launa mi się poprawioła. Kamole się takie srogie sie wydawoły i szłapy jakoś lepiej podawały. Kamrata i chopa nie udało się dognać, bo oni wartko jechali.


bikelife
fot. BikeLife

Po tym na trawie, zmęczona se zicałam i nudle z zołzą wcinałam, pikne widoki spominałam i z moim chopem posprawiałam kaj to wjechałam abo zjechałam, a kaj z buta wlyść musiałam. Szok niemały – drugi sztelung moje wyczyny otrzymały. Trocha my byli zajechani, ale uradowani. Po wszystkim wartko my rowery wypucowali, sznita z wusztym i tomatą opanowali, do ałta my żicie wpakowali i do dom pojechali. Mieli my wszyscy farta, żeśmy pany nie chycili. Kamrat ino trocha se gamba poharatał, ale co tam! Bydymy mieli co w doma posprawiać, kaj my to byli i co my oboczyli. A że nieskoro my wrócili, to ino ześma pyski umyli i zaro my kimali.


gomola

Nasze dziołchy i chopy, znaczy sie Gomole, piknie jechały i jak rozdawali mydalijki, to była nas kupa na podjumach.
Se weźta i obaczta jeszcze insze łobrozki ze tego Korbielowa, co my Gomole na nich som.

Komentarze:
Tego artykułu jeszcze nikt nie skomentował.
Bądź pierwszy!
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby skomentować ten artykuł.
Jeżeli nie posiadasz konta, zarejestruj się i w pełni korzystaj z usług serwisu.
Grupa Kolarska
Gomola Trans Airco
Get the Flash Player to see this rotator.
Wirtualne360
Gomola Trans Airco
Panorama 360, Gomola Trans Airco  - Team MTB

Najpopularniejsze artykuły
Subskrypcja
Promuj serwis LoveBikes.pl
RSS Wyślij e-mail Facebook Śledzik Gadu-Gadu Twitter Blip Buzz Wykop



Polecamy
Wejdź i zobacz!
Wspieramy:
MTB Marathon MTB Trophy MTB Challenge
© 2012-2016 Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie zawartości serwisu zabronione.
All right’s reserved.