Źródło: Katarzyna Gacek / fot. Teresa Kasprzyk
22 Oct 2012 10:50
tagi:
Infrasettimanale Classico, Chata z Zalipia, Katowice, IC

Infrasettimanale Classico (szerzej znany pod mniej wymagającym skrótem IC) - to nie nazwa ulubionej przez kolarzy włoskiej potrawy. To prawdopodobnie najlepsze treningi szosowe, to na pewno najlepsze przygody i wyzwania oraz... zdecydowanie najlepsze serniki na bufecie. A do tego... najbardziej eleganckie zakończenia sezonu. Mówcie, co chcecie, ale 50 kolarzy (i z Wenus i z Marsa), którzy porzucili lycra-rajtuzy dla garniturów (względnie sukni) daje co najmniej +10 do elegancji każdej imprezy. Szosowcy z IC spotkali się 5 października w Katowicach, nie tylko po to, by sprawdzić, czy są w stanie wytrzymać bez swych rumaków dłużej niż godzinę.
Zastanawiacie się, co mogą robić kolarze, kiedy zabierze się im rowery, zmusi do wbicia się w garnitur i zgromadzi ich w jednej sali? Zastanawiajcie się dalej, a ja Wam opowiem, jak to się robi w stylu IC.
Zakończenie sezonu IC rozpoczęło się seryjnym dziwieniem się: "To Ty na tym Treku, którego zawsze gonię na PG3?" , "Nie... to nie może być ta, która jeździ na Colnago", "Ej, patrz, ona ma długie włosy....", "Kim jest ten koleś z różowym krawatem?". Niby się znamy, wiemy wszystko o swoich szosach, rozpoznajemy się po kształcie łydek i z pamięci wymieniamy osprzęt kumpli z peletonu, ale wystarczy wyjść na chwilę z kolarskiego mikrokosmosu i zaczyna się interpersonalna zagwozdka.
Na rozładowanie tej, prawie filozoficznej, atmosfery dziwienia się, prezesi IC zaserwowali gościom prawdziwą ucztę dla ego, które dzięki dużym rozmiarom lokalu mogło puchnąć do woli. Każdy miał sposobność podziwiać swoje szosowe wdzięki i wyczyny podczas pokazu zdjęć i filmów nagranych w trakcie treningów sezonu 2012.
Nie zabrakło też honorowych gości - tym razem gwoździem (a może szprychą) programu był Paweł Urbańczyk i jego książka "Maraton z blatu 2.0". Z autorem można było swobodnie porozmawiać, oraz kupić książkę. Podobno ktoś chciał kupić samego autora bez książki, ale nie wiadomo, czy transakcja doszła do skutku.
Kiedy wszyscy myśleli, że to już koniec atrakcji, na salę "wjechał" sernik (koronne ciasto IC) upieczone przez jedną z reprezentantek damskiego peletonu. Jakby tego było mało, autorka sernika przygotowała niespodziankę z okazji minionego Dnia Chłopaka - loterię z nagrodami. Tym samym trzech dumnych kolarzy wzbogaciło się o jedyną w swoim rodzaju koszulkę z motywem IC - obiekt westchnień i zazdrosnych spojrzeń szosowego światka.
Warto podziękować w tym miejscu także za miłą obsługę, przepyszne potrawy i prawdziwą domową atmosferę. jaką zagwarantowała nam restauracja Chata z Zalipia w Katowicach. Więcej o tej restauracji możecie poczytać na stronie:
www.chatazzalipia.pl
Oczywiście nie obyło się również bez gorących dyskusji na tematy branżowe, w których każdy był ekspertem i każdy miał rację. Równie gorąco brzmiały postanowienia "A w przyszłym sezonie..." oraz zapewnienia, że będziemy kręcić cały rok bez względu na pogodę. Gdzieś przewijał się również ukryty żal do sił natury, że już koniec lata, że zimno, że mokro, a przez to trzeba do kwietnia czekać na klasyczne środowe treningi. Inni pocieszali: "IC kręci cały rok, mamy jeszcze jesienne klasyki, wreszcie będzie można posiedzieć na kole tym z pierwszego peletonu" - mając na myśli cotygodniowe niedzielne treningi na dystansie ok. 100km w spokojniejszym tempie.
Tak się bawi IC... od kwietnia do września - co tydzień, w lycrze, 60km; jeden wieczór w roku w garniturze i dalej od października do kwietnia - co niedzielę, w lycrze, tekstylii i innych membranach, 100km.
Na koniec pozostaje zadać sobie tylko jedno pytanie:
"Kolarzu, czy Ty już bawisz się z IC?".